Tomasz J Kaźmierski Tomasz J Kaźmierski
3355
BLOG

Przypadek Godfreya Blooma

Tomasz J Kaźmierski Tomasz J Kaźmierski Polityka Obserwuj notkę 11

Godfrey Bloom, europoseł brytyjskiej partii UKIP (United Kingdom Independence Party) został wczoraj usunięty z sali Europarlamentu za rzucenie sloganu „Ein Volk, ein Reich, ein Fuehrer” w czasie, gdy niemiecki europoseł Martin Schulz wygłaszał przemówienie.  Godfrey Bloom, podobnie jak kiedyś jego kolega partyjny Nigel Farage, błędnie przypuszczał, że słowa wypowiedziane na parlamentarnej sali należa do tak zwanej „privileged speech”, czyli są objęte szczególna ochroną. 

Jednak Bruksela  to nie Westminster. Przewodniczący obrad Jerzy Buzek natychmiast pouczył Blooma, że demokracja  w Unii Europejskiej i demokracja brytyjska, to są dwie różne rzeczy. „ Żyjemy w  demokracji i dlatego proszę o formalne przeprosiny za wypowiedziane słowa” – powiedział Buzek. Na to Bloom wstał i odezwał się w te słowa: „ Poglądy, jakie wygłasza tu Herr Schultz, pasują do tego, co powiedziałem – on jest antydemokratycznym faszystą”.   Tego było za wiele i wśród rosnącego poruszenia na sali, przewodniczący Buzek zażądał, by Bloom opuścił salę. Bloom wrócił na salę po południu, po to, by być ponownie usuniętym przez przewodniczącego wtedy obradom Edwarda McMillana-Scotta. „Jedynie ci, co mnie wybrali, mają mnie prawo stąd usunąć” – bezskutecznie replikował Bloom.

Wydawałoby się, że nic takiego nowego się nie stało.  Szczególnie wziąwszy pod uwagę podobne wydarzenie w marcu br.,  kiedy  Buzek nałożył na Faraga karę pieniężną za powiedzenie, że prezydent Unii Herman van Rompuy ma wygląd „niskiego szczebla urzędnika bankowego” i charyzmę „mokrej ścierki”.

A jednak. Prasa brytyjska natychmiast przypomniała, że eurosocjalista Martin Schulz kilkakrotnie w przeszłości używał słowa „faszyzm” w odniesieniu do eurosceptyków, w tym europosłów UKIP, kiedy protestowali oni przeciw traktatowi lizbońskiemu.  Kiedy eurosceptycy domagali się referendum, Schultz krzyczał do nich na brukselskiej sali : „tak samo jak wy zachowywał się w czasach Republiki Weimarskiej Adolf Hitler". Co więcej, sojusznik ideologiczny Schultza Danny Cohn-Bendit z partii Zielonych nazywał eurosceptyków „umysłowo chorymi”. I żadnych kar wtedy nie było.

Dzisiejszy The Daily Telegraph próbuje bronić brytyjskich zasad. „ W wolnym społeczeństwie” – pisze na łamach Telegraph Daniel Hannah (Europoseł Partii Konserwatywnej) – „prawo do swobodnego wyrażenia, tego co się chce, ma przewagę nad prawem do niebycia obrażanym. Ludzie mają prawo do ignorancji, złości i niekulturalnych manier. Niech ci, co się źle zachowują, ośmieszają się sami”.   

---

Wypada w tym miejscu przypomnieć  wydarzenie z historii naszego własnego parlamentu.  W czasie sejmu 1645 roku posłowie ziemscy zażądali unieważnienia decyzji o oddaniu Moskwie Trubecka, granicznej miejscowości między Newlem i Wielkimi Łukami, gdyż decyzja była podjęta bez wiedzy i zgody Sejmu Rzeczypospolitej. Posłowie „kipieli z gniewu”, jak pisał kanclerz Radziwiłł i zelżyli biskupa Szołdrskiego za to, że jako przewodniczący komisji rozgraniczającej, doprowadził do oddania Trubecka. Obrzucony niecenzuralnymi słowami biskup zagroził pozwem sądowym. Posłowie wołali wtedy: „czy można straszyć pozwem za wolny głos poselski?” i nie tylko odmówili ratyfikacji porozumienia z Moskwą, ale demonstracyjnie opuścili obrady.

"U nas druk wolny, tak na mocy prawa, jak i zwyczaju narodów”. Senat Rzeczypospolitej w 1650r w odpowiedzi na żądanie posła moskiewskiego, by knutami zaćwiczyć na śmierć gdańskiego drukarza z powodu treści zawartych w drukowanych przez niego książkach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka